Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Przede wszystkim konsekwentnie życzę Wam tego, co najważniejsze, a więc aby zbierali się wokół Was ludzie niezwykli, życzliwi, mądrzy, nietuzinkowi i po prostu dobrzy. Aby było ich wielu. I aby zwali się Waszymi Przyjaciółmi.
A poza tym zdrowia, szczęścia i dla każdego takiego Anioła Stróża, o jakim śpiewa Koval - Mirek Kowalewski, szantymen, Zejman od Garkumpla oraz Poeta i Śpiewak Indywidualny:
Tu uwaga: w swojej nieopanowanej życzliwości
Koval dał nam tego Anioła do posłuchania jako pierwszym:
nie ma go jeszcze na żadnej płycie.
Kobiety, kochajcie Kovala!
Prezent noworoczny - dla amatorów!
Będzie to zestaw wierszyków, który powstał spontanicznie w okresie świątecznym. Kilka napisałam ja, a większość moi wspaniali Przyjaciele, Żeglarze i Szantymeni.
Zaczął, jak zwykle, Andrzej Mendygrał, kapitan jachtowej żeglugi wielkiej (kilka razy przewinął się epizodycznie w moich książkach, np. w "Artystce Wędrownej"), autor wielu świetnych tekstów śpiewanych od lat na scenach szantowych. Odpisałam Jędrusiowi, na co odezwał się słusznie rozżalony Koval, którego musiałam ukoić poetycko.
Po rozżalonym Kovalu ujawnił się rozżalony Doktor, czyli Michał Gramatyka, prywatnie szantymen z zespołu "Prawdziwe Perły" (niegdyś "Perły i Łotry"), a zawodowo doktor nauk prawnych, samorządowiec, adiunkt na Uniwersytecie Śląskim i wiceprezydent miasta Tychy. Cudny człowiek.
Następny był, w koncyliacyjnym nastroju, Marek Szurawski, Wielki Guru polskiej szanty, dziennikarz, szantymen, poeta i tłumacz, a poza tym specjalista od trenowania umysłu (sposób treningu - częściowo w wierszyku). Również czarodziej.
Dopisał się też krótko, zwięźle i sensownie Wojtek Skrzypiec, kolejny doktor, tym razem od chirurgii dziecięcej (mówi, że nie tylko!), pasjonat fotografii i wielki przyjaciel szantymenów. Jedyny, który trzymał się świątecznego meritum! Niektórzy pisali po kilka razy!
Zaleca się czytać z drinkiem w lewej ręce.
dla Wiernych Przyjaciół popełnion – na wyraźne życzenie Żony,
która chciała wierszyk o pastuszkach. Chciała – to i ma !!!!
Pod Stajenką się zebrali Pastuszkowie w kupie.Andrzej Mendygrał
Gadali o różnych rzeczach – najczęściej o dupie.
Aż znienacka do tej grupy dołączyło wielu.
- A skąd żeście tu przybyli ?
- Z Polski, z Pe Gie Eru !!!
Jak tam sobie dziś radzicie – przecież trudne czasy?
Ano, Dobra Bozia dała nam na szczęście lasy !
Tu się trochę grzybków zbierze, tam skłusuje sarnę.
Jakoś Niebo nas podpiera, chociaż życie marne…
Ale starcza na Jabola i Czar Pegeeru!!!
I dlatego na tej zbiórce nie jest nas tak wielu …
Lecz Wy się tym nie przejmujcie – chwalmy Pana razem.
My nie mamy większych pragnień – ot, być ciut pod gazem!
Wtedy wiemy, że nas Dobra Bozia wspiera prosto z Nieba.
I jak nam się zachce żarcia – da nam, co potrzeba !!!
W nosie mamy Kapitalizm, takoż Ciężkie Czasy,
Jak nas zmorzy – da nam Bozia pięć deko Kiełbasy !!!!
Że jest ona z metki głównie – a metka jest z gówna –
- aby trochę napchać brzucho – to zasada główna !
No, a potem Miła Bozia przyjmie nas do Nieba.
I będziemy tam śpiewali fałszywie, jak trzeba.
Więc życzymy Wam, Kochani – jak kto kogo stworzył
Byscie się nie WYCHYLALI ponad ten Lud Boży.
Ciut Gorzały, ciut Kiełbasy – i już jesteś w NIEBIE !!!!
Jak tego nie zauważasz – tym gorzej dla CIEBIE !!!!
Niezależnie od skojarzeń wyżej popełnionych
Życzym Wam, abyście zawsze szanowali Żony.
Bo – jak Żona fest się uprze – obrzydzi Wam życie.
Jak Was kocha – lepsze rzeczy spokojnie zrobicie.
A ponadto Wam życzymy, byście w żadnym razie
Nie musieli prosić Bozi, aby być na gazie !!!!
Te Życzenia śle Wam Andrzej troszeczkę wkurzony
Bo by napił się ciut więcej – gdyby nie miał Żony !!!!
NIECHAJ RADOŚĆ WAM PRZYNIESIE (a reszta mi wisi…)
Do stajenki betlejemskiej Mendygrał z ŁaszeskiemMonika Szwaja
szli pokłonić się przed świętym Dzieciątkiem Niebieskiem.
A że droga długa, nudna i nic się nie działo,
zaśpiewali sobie razem, aż echo zagrzmiało.
Śpiewał Łaszek, śpiewał Mędruś, aże się zadyszał,
kolędziołka w świat leciała, aż ją ktoś usłyszał
i do zacnych tych małżonków dobieżał w te pędy.
Chciałbym – mówi – się przyłączyć do takiej kolędy!
Mendygrały nie z tych przecie, co by odmawiali,
więc po chwili szli we troje i pięknie śpiewali.
Nie wybrzmiały i trzy zwrotki, aż tu z drugiej strony
znów ktoś pędzi do Mędrusia i do jego Żony.
Chcę do chóru! Proszę bardzo, Mędruś mu odpowie,
jeszcze bardzo dużo zwrotek mam w mej mądrej głowie.
Cztery głosy będzie w sam raz. Łaszek ton podaje,
a po chwili znów ktoś bieży – i z nimi zostaje.
Tak powiększał się ów chórek w jakże prosty sposób;
przy czterdziestej czwartej zwrotce szło tam już sto osób!
Za Mędrusiem więc Agnieszka z Timem i córeczką,
piękna Ela, Kasia, Dusia biegną za Aneczką;
Mira, Kajtek, klan Olszówek, Szkot i Mechaniki,
Bodzio, Qnia, Sęp, Martinez idą w takt muzyki;
Porębunio i Helenka (bez niej nie zabawa…),
godnie sunie Mistrz Pamięci, Potężny Siurawa,
Rysio Muzaj z wielkim wąsem, Korek z wielką brodą;
Dominika i Korycki Jolkę z sobą wiodą.
Lewiatany, Qftry, Dair, synowie Tonama,
Wawrzek z mikrofonem w garści oraz jego mama,
a na końcu w szyku luźnym, znaczy jak się zdarzy,
postępuje wielka grupa Prawdziwych Żeglarzy.
Szli tak długo i wytrwale, boć to drogi kawał;
co kolęda się skończyła, Mędruś nową dawał.
Aż się wreszcie pokłonili przed Bożą Dzieciną
Mędruś z Łaszkiem i Agnieszką – i z całą rodziną.
Tak to Szwaje, MendygrałyMirosław Kowalewski
Kolędować się wybrały.
W śnieżnej drodze ku radości
Nazbierały furę gości.
To kapłani żaglomuzy:
Że tak powiem wręcz – szantuzy!
To pomniki, same sławy,
Od Poręby do Szurawy.
A gdzieś z tyłu, w niemej złości
Czerwieniejąc wprost z zazdrości,
W wierszu tym nie wymieniany
Idzie Koval zasromany.
Niedopieszczon Ci on wielce,
Też by chciał iść w tej pasterce.
A że ćwokiem jest z Warszawy,
W swoje ręce bierze sprawy,
Chamskie credo wokół głosi:
-Nie zaproszą? Trza się wprosić!!
I już serce się raduje,
Że wśród innych kolęduje.
I niech każdy go usłyszy,
Gdy on grzmi „Wśród nocnej ciszy” .
Wszyscy nieco się zdziwili
Lecz się szczerze ucieszyli:
-Wybacz nam cny Kovaliku,
Że zabrakło Cię w wierszyku.
Nie zoczylim ciebie wcale,
Boś… malutkim jest Kovalem!
Potem wziąwszy się pod ręce
Pobieżeli ku stajence
I w sto głosów, zgranych całkiem
Zaśpiewali…SZANTORAŁKĘ!!!!
Mój Kovalu, porzuć troski,Monika Szwaja
niezasadne Twe zazdrostki!
W Mendygralskim brak orszaku
nie oznacza jednak BRAKU,
bo to wiedzą wszyscy święci,
i nikt tutaj nie chachmęci,
że już w Wigiliją rano
po Kovala posyłano,
na wypadek gdyby Dziecię
w nowym się znalazłszy świecie,
zapłakało, nie daj Boże.
Na toż Koval nam pomoże
i by humor Dziecku wrócił,
on szanteczkę Mu zanuci
o piratach, ciągajfałach -
Koval mistrz jest, nie patałach!
Więc Dzieciątko pilnie słucha,
boskie nastawiwszy ucha,
wreszcie mówi: Doskonale,
na Horn płynę z tym Kovalem,
bo z Kovalem to mi nie strach.
Powrócimy na Sylwestra.
Tak rzekł Pan i tak zrobili
a w Sylwestra powrócili,
bo wiedzieli, że z paradą
goście liczni do nich jadą:
Trzej Królowie, Mendygrały
inszych gości kierdel cały.
Wszyscy godnie są przyjęci -
różni dbają o to święci -
pasterz za pasterzem bieży,
Dziecię grzecznie w żłóbku leży,
tylko czasem, tralalala,
puszcza oko do Kovala,
szepcząc cicho: Koval, powiedz,
fajny ze mnie kaphornowiec!
A ja, com się dowiedziała,
zaraz żem tu zapisała,
więc, Kovalu mój kochany,
nie bądź dłużej zatroskany -
przyjm ode mnie pod choinkę
pastorałkę - moniczynkę.
Ależ Moniu! ten mój tekścikMirosław Kowalewski
To był tylko ot!... pretekścik,
Żeby zmusić mózgu tkanki,
By w wierszowe stanąć szranki!
Ale teraz zbitym lekko
z pantałyku. - O! Poetko!
Po słów Twoich cudnym ściegu
Już swe miejsce znam w szeregu!
Znam i jestem bardzo rady
móc całować Twych stóp ślady
wyżlobione w śniegu cienkim
w czasie drogi do stajenki.
Chcę być listem w Twojej skrzynce
Bombką być na Twej choince,
taboretem, sofą, grzędą,
I świąteczną Kovalędą.
Miej swój światek w szczęściu, w zdrowiu
I...Kovala w pogotowiu!
Słońce gasło, wieczór zimny zastał mnie przy komputerzeMichał Gramatyka
W maila klikam, pocztę czytam, nagle mnie cholera bierze
Szwaja moja ulubiona, za poezję świąt się wzięła
lecz w orszaku kolędników Perły, Łotry pominęła.
Pominęła też Kowala (choć wspomniała Mendygrała)
zapomniała o Bananach, Brasach, Drejkach no i Vałach
Słów niegodni? Przecież wszyscy grali jej ile sił w sercach
na koncertach, na spotkaniach, konwentyklach, igrach, giercach
Szwajo ma, choć twym talentem dziewcząt chór dzień w dzień się pieści
bądźże wieszczką nam rzetelną - nie pomijaj ważnych treści
bezimiennych szantymenów w swym orszaku racz ustawić
każden z nich, feerią nut, twe boskie imię będzie sławić
Dwa orszaki podążały do Betlejem pewnej nocy;Monika Szwaja
oba świetne, oba liczne, a śpiewały z całej mocy.
W jednym tuż za Mendygrałem szantymenów kwiat pomyka,
w drugim kwiecie równie zacne Michał wiedzie Gramatyka.
Orszak pierwszy dużo starszy tyleż wiekiem, co urzędem;
Koval mówi, że SZANTUZY - przez pustynię idą rzędem.
Owszem, jest tam paru młodszych - wszak niezbędne królom pazie!
Idą godnie i pomału, posapując raz przy razie.
Drugi orszak młody, prężny, szantymeny niczym ciacha,
lecz nie tylko wzrok nam cieszą - co szantymen, to zdolniacha!
Przez gorący piach pustyni idą sobie raźnym krokiem,
wypatrują jasnej gwiazdy, co zwycięży z nocnym mrokiem.
Niezbadane są wyroki! Choć przewidzieć czasem da się...
Jeśli nawet dwa orszaki nie spotkają się na trasie,
to rozumiesz chyba sam to, Czytelniku - Przyjacielu,
że w tę samą idąc drogę, muszą zetknąć się u celu!
Cóż więc będzie, co się stanie, gdy się zejdą adwersarze?
Aniołowie koło żłóbka zatroskane mają twarze,
bo choć nisko dziś latają, boją się te boże sługi:
nie poradzą gdy się zacznie jakiś Grunwald tutaj drugi!
Ha! Już doszli. Już się widzą. Już Mendygrał schmurzył lice
i przez posły śle dwa miecze odważnemu Gramatyce.
Wydobyto z futerałów jakie kto miał instrumenty,
nie orszaki już, lecz armie - zaraz ruszą w bój zawzięty!
I byłoby się Betlejem zamieniło w Grunwald nowy,
gdyby w niebie jeden anioł nie był taki pomysłowy:
sytuację wnet ocenił i minęła krótka chwila,
a już wiedział, co trza zrobić - już po Stana śle Hugilla.
Dziadek zlazł ze swojej chmurki, gdzie się właśnie raczył rumem.
Czyście, głupki - rzekł z prostotą - pożegnali się z rozumem?
Takie burdy, taki huczek, i przy świętym tak Dzieciątku?
Lepiej byście zaśpiewali - tylko piano! - Pacholątku!
Wszystkim głupio się zrobiło, bo też o co tu się kłócić?
Stan zrozumiał, że spokojnie może już do nieba wrócić,
a klan cały szantymeński wespół w zespół, jak aniołki,
nad Dzieciątka kołyseczką, długo śpiewał kolędziołki...
Nim Internet się przeciążyMirosław Kowalewski
Z życzeniami śpieszę zdążyć,
A więc szczęścia i radości,
Krótkodystansowych gości,
I kolędy, i stajenki
I prezentów… z pierwszej ręki!
I wątroby jak ze stali,
I by wszyscy się kochali
Pod jemiołą i przy świerku,
Dobrych wiatrów i…wiaterków,
I niech sprawi dobra wróżka,
By nie trzeba wstawać z łóżka,
I przez świat pod śniegiem skryty
Iść odwalać…rewizyty!
I nie musieć, jak przystało,
Podożerać co zostało.
Potem stękać aż do woli
I odprawiać… rapaholin!
By nie było biadolenia:
- Jedzcie! Wszystko do zjedzenia!!
Na nic płacz, stękania gości:
Terror stołu! Brak litości!!
Szczęściem poratuje mięta,
Gdy odpocząć czas po świętach.
Coś ważnego jeszcze miałem,
Lecz w tym młynie zapomniałem.
Coś mi, kurczę, po łbie chodzi…
Już pamiętam!!!.... Bóg się rodzi…..!!!
A KTO NIE RAD, TEN ŚWIĄTECZNA, ALE JEDNAK DUPA.
Ech! Wy Kochane Moje Wszystkie Kocmołuchy!Marek Szurawski
Łby Wam od tych wierszydeł spuchły jak poduchy
Choć jedwabistym połyskiem puch konceptu świeci
Przyznaję - każde z Was wierszyki przyzwoicie kleci
Rymy biegną gładkie, skrzące, nie od Jasnej Góry,
Rozjaśniając grudniowy firmament ponury
I dobrze, bo się klimat zmienia diametralnie;
Ponoć epoka lodu zbliża się nachalnie
Co opóźnić może - w nie na próżnej walce
ciepło Waszej przyjaźni w każdej kolędałce
Co odbieram wzruszony i w szczerej podzięce
Bo to najlepsze lekarstwo na me skołatane serce….
Mam tylko jeden problem, i nim chce się dzielić
Jak ten lodowiec niedługo, co się będzie cielić
Choć kumpli lubię, szyk trochę wypaczę
I swą obecność w pochodzie zaznaczę inaczej
Brzydzę się marszem zbyt długim, nie lubię też tłoku
W którym się czuję jak koń bez obroku,
Głodny luzu, wyciszeń, drobiny nostalgii
Chociaż tej spokojnej, jak z przymorskiej Walii
Więc poczekam na Was w Stajenkowej Szopie
I nim beczką rumu z Wami się ożłopie
(Bo idę na maksa, nie na żadne mini
Nie deko kiełbasy, ale pół co najmniej świni!)
Walnę się jak długi przy Bożej Dziecinie
I na małych „dringach” czas mi błogo minie.
By Łaszek z „łysym Jackiem” wreszcie się spiknęli
To drink pierwszy, drugi by Was anieli, a nie diabli wzięli
(Co Monisia pewnie spisze w jakiejś książce w lecie
A Mendruś z Kowalem ujmą w kabarecie
Tworząc zabawne, choć żeglarskie „wice”
bezbłędnie oddane przez Stare Dzwonnice).
I trzeci, by niebieska rosa jak strumień araku
Wszystkim ziemskiej tłustości dodawała smaku
I by proces ten intensywny trwał możliwie długo…
Nim skreślę się i nazwę Waszym niskim sługą
Psiknę sobie jeszcze „dring” czwarty, nieduży
By błogostan utrzymać nim się Bozia wkurzy
Choć intencją zbożną serce Wam ucieszy
I co – mam nadzieję – jednak mnie rozgrzeszy
Otóż by ospałe niedojdy, co dzisiaj bez siły
W „mrawe dojdy” w tych dniach rączo się zmieniły
A sobie życzę – „dring” piąty mieszając
I na śpiącą Dziecinę czule spoglądając
Bym – czy mam czasu dużo czy też już niewiele
Czy bujam się na pod żaglem, czy klęczę w kościele
Czy w nawale zajęć, upału czy chłodu
zawsze był o te pięć dringów przed Wami do przodu…
Wasza odświeżona i wciąż mrawa – Siurawa
Pod choinką szantorałki,Mirosław Kowalewski
Moniszwajki, Mendygrałki,
Szurawiejki, Kowallady,
Porębane dość tyrady,
Pogłupiała dziś brać cała
Przez jednego Mendygrała.
Co to będzie, co to będzie,
Gdy zapomnim o kolędzie,
Bo ze strachem myślę czasem,
Że … Wielkanoc już za pasem!
Znów się przyjdzie, kurczę, trudzić,
Bo Mendygrał się obudzi!!!!
Po tym całym zamieszaniu chciałbym coś doskrobać,Wojciech Skrzypiec
jak tu nie pośpiewać dzieciąteczku i nie kolędować?
W doborowym towarzystwie aż się głos sam z gardła rwie!
Chcę pośpiewać malutkiemu, chwalić Pana itp.
Noworoczne nadzieje
Siedzę sobie pod choinkąGall Anonim Nowy
i łupię orzechy,
wśród pierniczków oraz innej
gwiazdkowej uciechy;
wtem – a właśnie pomarańczki
dożeram połowy –
strach ci na mnie wielki pada:
wszak idzie Rok Nowy!
Rad by człowiek wierszydełko
noworoczne strzelić,
by się Dobrzy Przyjaciele
mogli uweselić…
Ale jak tu wiersze pisać
(aże chwyta groza!),
gdy się boję, że mnie znowu
napadnie skleroza?
Że w mnogości szantymenów,
z daleka i z bliska
ktoś mi umknie, coś przeoczę,
zapomnę nazwiska?!!!
Nie wymienię takich Klangów
albo Mechaników
i natychmiast się rozlegnie
pełno strasznych krzyków!
I faceci, których kocham
rzucą się jak sępy
(wybacz, Sępuś!) – po czym NA MNIE
dziób naostrzą tępy…
O, za wielkie to ryzyko
dla biednej Monisi!
Żadnych życzeń dziś nie będzie,
Nowy Rok mi wisi!
Chyba że dyplomatycznie
wyrażę nadzieję –
że się w Nowym Roku KAŻDA
gęba roześmieje,
że portfele WAM spęcznieją
WSZYSTKIM jak JEDNEMU,
że i zdrówko też dopisze
dosłownie KAŻDEMU,
że pomyślność wraz ze szczęściem
nawiedzą WAS hojnie
i że życie WAM pobiegnie
miło i spokojnie.
Że są szczere te nadzieje –
daję moje słowo!
A na wszelki słuczaj piszę…
hm… ANONIMOWO!
Ależ Moniu! Nasza Szwajo!Mirosław Kowalewski
Sława nie zna wszak litości!
Wkoło wszyscy Cię kochają
I Twej też chcą życzliwości!
Że nas lubisz, niby wie się,
Niby czasem tak się przyśni…
Lecz, czy znasz gdziekolwiek w świecie
Chłopa, co się sam… domyśli????
Czy przyjaciel, czy kochanek,
Trza go za łeb wziąć, przy czubie:
- Popatrz, tam jest napisane,
Że cię k… trochę lubię!!!
Ludek prosty, nieobyty.
Ot! Żeglarząt małe stadko.
Trochę przaśnych, nieco skrytych,
O manierach…słuchać hadko!
Gęby takie…tylko trzaskać,
Walić, kędy się nawinie…
Także marzą, by pogłaskać
Czasem ich po łepetynie!
W Nowym Roku: szczęśliwości,
Sławy, zdrowia, skarbów skrzynki.
I tej ważnej cierpliwości,
By wygłaskać nam …czuprynki!!!
W odpowiedzi na wiersz "aMONIm Gall” ukochanej Moniki, przymilający się nieustannie Kovall Anonim
ŻEBY WRESZCIE SIĘ ZAMKNĘŁA Z WIERSZYDŁAMI BANIA;
PRZYPOMNIJMY, CO WYNIKA Z TEGO WINSZOWANIA:
NIECHAJ NAM SIĘ OD TEJ PORY
BARDZO DOBRZE DZIEJE,
NIECH SIĘ W NOWYM ROKU KAŻDA
GĘBA ROZEŚMIEJE,
NIECH PORTFELE NAM SPĘCZNIEJĄ
WSZYSTKIM JAK JEDNEMU,
NIECH I ZDRÓWKO TEŻ DOPISZE
DOSŁOWNIE KAŻDEMU,
NIECH POMYŚLNOŚĆ WRAZ ZE SZCZĘŚCIEM
NAWIEDZĄ NAS HOJNIE
I NIECH ŻYCIE NAM POBIEGNIE
MIŁO I SPOKOJNIE.